czwartek, 30 maja 2013

Rozdział 6.

Agata nerwowo gryzła paznokcie, po czym zaczęła palić papierosa. Ja wziąłem łyk rumu. Marco wpatrywał się w podłogę. Atmosfera nie była najlepsza. 
- Też chciałbym pójść - powiedziałem powoli. - Kuba był moim przyjacielem. 
- W nocy pójdziemy - powiedział Marco - chociaż to też będzie niebezpieczne. 
- Tylko uważajcie na siebie - powiedziała Ewa, odpalając sobie papierosa - bo ja nie wiem, co zrobię, jeżeli...
- Postaram się ich chronić - powiedział Marco.
Jak dobrze, że on, Niemiec, był po naszej stronie. No i oczywiście Mario. 
Marco w końcu wyszedł od nas, obiecując wpaść po zmroku. Zatem wszyscy w napięciu czekaliśmy, paląc papierosy na uspokojenie, i pijąc ziołową herbatę, której dostarczył nam Marco. 
Nastała godzina 22. Ani śladu Marco. Zacząłem się denerwować.
- Gdzie on? - pytała Agata - ja chyba zwariuję! 
W końcu jednak usłyszałem pukanie do drzwi. To był Mario.
- Łukasz! Bierz Agatę i chodźcie! Marco już czeka w aucie - powiedział Mario. 
- Okej! Ulica czysta? - zapytałem.
- Czysta! Nie ma nikogo! Pośpieszcie się! - ponaglał Mario. 
Zawołałem Agatę, migiem pobiegliśmy na dół i wskoczyliśmy do służbowego auta chłopaków. Agata wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Oczy miała przesiąknięte łzami, była bardzo blada, w jej oczach było widać wyraźną rozpacz. Rozumiałem ją, czułem się podobnie, straciłem przyjaciela, straciłem Kubę bezpowrotnie. 
- Jedziemy na Powązki - powiedział Marco, z trudem wymawiając "Powązki" . 
- Lepiej, jak się schowacie - powiedział Mario. 
Skuliliśmy się zgodnie z poleceniem Mario na tylnych siedzeniach. Oni dalej byli w swoich mundurach. 
Dojechaliśmy na cmentarz. Było cicho, jak makiem zasiał. Spojrzałem na uśpioną Warszawę. 
- Czy kiedyś ta wojna się skończy? - pomyślałem ze smutkiem - och, żeby chociaż moje dzieci doczekały się życia w wolnej Polsce, życia bez przemocy?! 
Mario i Marco zaczęli kopać prędko dół, ja im też pomogłem. Agata przykucnęła zmęczona, ukryła twarz w dłoniach. 
W końcu chłopaki dali znać, że wystarczy już kopania, i wyjęli ciało Kuby z auta. Agata po prostu wybuchła płaczem, mi też łzy stanęły w oczach. 
Po odmówieniu krótkiej, wspólnej modlitwy zaczęliśmy chować naszego zastrzelonego kompana. Po wszystkim, Marco usiadł za kierownicą i miał odwieźć nas do kamienicy. Po drodze minęliśmy uliczną strzelaninę, słyszałem krzyki bólu i rozpaczy. Współczułem wszystkim rodakom. 
W końcu dojechaliśmy pod naszą kamienicę, ostrożnie wyszliśmy. Mario i Marco szli pierwsi. Ale zaraz znów odczuliśmy niemały przestrach. Z kamienicy słychać było głośne krzyki - po chwili się okazało, że z mojego mieszkania... 








___________________ 






Napisałam :> 
Nie jest jak dla mnie zbyt fascynujący, ale mam nadzieję, że dla Was przypadł do gustu.
Oceniajcie :> 
Czytasz = komentujesz! Pamiętaj! Dziękuję :* 


Pozdrawiam :* 

14 komentarzy:

  1. Niesamowita fabuła! Jestem pełna podziwu dla twojego pomysłu! Umieszczenie takich postaci w takich czasach - rewelacja! :) Z niecierpliwością czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  2. Rany...współczuje im !
    Rozdział oczywiście przypadł do gustu <3
    Piękny !
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  3. Super że zdecydowałaś się kontynuowac
    zapraszam do mnie
    http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
    http://dlaciebiejestem.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  4. O Kurde ! ;o
    Jeszcze chyba nikt nie wymyślił takiego opowiadania ! Jesteś cudowna <3
    Czekam na kolejny ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. ostatnio opowiadałam o tym opowiadaniu koleżanką... były w szoku, że ktoś w ogóle mógł wpaść na taki pomysł i podziwiają cię, tak jak ja ;)
    rozdział kolejny cudowny... ale pisz już następny, chcę wiedzieć o co chodzi ;D

    OdpowiedzUsuń
  6. Cudny rozdział ;)
    Czekam na następny ;3
    Pozdrawiam ciepło ;*

    OdpowiedzUsuń
  7. Nareszcie jest ! <3
    To opowiadanie jest wspaniałe, jedyne w swoim rodzaju *-*
    Biedna Agata - musi czuć się naprawdę tragicznie.
    Mario i Marco -co raz bardziej ich lubię ;>
    U mnie trójka:
    http://amor-espanol.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  8. To jest zajebiste !! Przeczytalam wszystkie rozdzialy na raz... Sa troszeczke krotkie ale przyjemnie sie je czyta :-* Mega opowiadanie :-* <3 Pozdrawiam i zapraszam do mnie milosci-nie-zabijesz.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  9. Cieszę się że jednak je kontynuujesz. Bardzo mi się podoba twój pomysł na to opowiadanie. Przypadło mi do gustu. Czekam na następny. Pozdrawiam. Paulina ;*

    OdpowiedzUsuń
  10. wróciłaś. bardzo sie cieszę. rozdział cudowny jak każdy poprzedni. bardzo mi się podoba nowy wygląd bloga, nadaje wyjątkowy klimat całemu opowiadaniu. wyczekuję ciągu dlaszego, pozdrawiam

    OdpowiedzUsuń
  11. Jaki świetny :3 Już nie mogę doczekać się następnego <33
    Zapraszam na nowy blog:
    http://tyleniespelnionychmarzen.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  12. Strasznie się cieszę, że wznowiłaś bloga :D rozdział naprawdę świetny i wygląd bloga tak samo :)) czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  13. Nie, nie, nie, tylko nie Ewa albo ktokolwiek inny! Ja już nie przyjmuję do wiadomości śmierci któregokolwiek z nich. :(
    I znowu: dlaczego Kuba??
    Podoba mi się to, że akcja tak szybko się toczy. Ale boję się następnego rozdziału.. Brr!

    OdpowiedzUsuń
  14. Rozdział genialny. Masz wielki talent. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń