niedziela, 12 maja 2013

Rozdział 2.

Ostatnie dni były koszmarem. W radiu powiedziano, że Niemcy okupili Warszawę. Bałem się wyjść z domu, podobnie jak Ewa. No i inni mieszkańcy kamienicy... 
- Łukasz! - zawołała Ewa. 
- Słucham, kochanie? 
- Nie ma już nic do jedzenia - powiedziała smutno. - Co teraz? 
- Cholera! - jęknąłem. - Musimy coś zdobyć! Mamy z głodu umrzeć? 
Nagle rozległo się pukanie do drzwi. 
- O nie! - jęknęła Ewa.
- Spokojnie, może to tylko Kuba - powiedziałem i pobiegłem do drzwi wyjściowych. Uff, nie byli to niemieccy żołnierze, ale to nie był też Kuba ani Agata. Przed drzwiami... stali Robert i jego narzeczona Anna, mieli walizki ze sobą. 
- Łukasz! - Robert rzucił mi się na szyję. - Błagam, możemy u Was pomieszkać? 
- Wysiedlili nas - powiedziała Ania. - Kazali nam się wynosić. Inaczej by nas rozstrzelili. 
- I tak już prawie by nas rozstrzelali - powiedział Robert - ale jeden z tych gestapowców był łaskawszy i powiedział że darują nam życie, jak się natychmiast wyniesiemy. 
- Moje pianino zgarnęli, pamiątkę po prababci - jęknęła Ania. 
- Chowajmy się! Ktoś tu idzie! - prawie wepchnąłem ich do mieszkania, i zamknąłem drzwi na klucz. 
Dobrze zrobiłem, bo usłyszałem, jak Niemcy stukają do drzwi naszych sąsiadów, państwa Kopeć. W końcu rozległ się dźwięk wyważanych drzwi... po paru chwilach krzyki i strzały oddawane z wiatrówki... 
- O nie! - szepnęła Ewa, tuląc się do mnie - zaraz tu też pewnie przyjdą! Już po nas!
- Oby do Kuby i Agaty nie poszli - jęknąłem. 
We czwórkę się wszyscy objęliśmy, drżąc ze strachu. Usłyszeliśmy zaraz krzyk, należał on do córki państwa Kopeć, Heleny. Przez okno zaraz zauważyłem, że siłą ją chcą zabrać do ich samochodu. No tak, pewnie jej rodziców zastrzelili, a ją chcą zabrać... Boże... 
Na szczęście nas nie odwiedzili.
- To była boska interwencja - powiedział Robert.
- Macie coś do jedzenia? - zapytałem - u nas wszystko się skończyło!
- U nas też - westchnęła Ania. 
- Niebezpiecznie jednak teraz wychodzić, podobno łapanki robią - powiedziała Ewa. 
- Ale musimy coś zdobyć! - jęknął Robert. - Na szczęście, pieniędzy mi nie zabrali. 
- To co, Robert? - zapytałem - idziemy? 
- Cóż... może nas nie zastrzelą - westchnął. 
- To my tu mamy siedzieć i umierać z niepokoju? - zapytała moja żona. 
- Was nie będziemy narażać - powiedział Robert. 
Pocałowałem moją ukochaną w policzek i wyszedłem razem z moim przyjacielem. Serce waliło mi jak oszalałe. 
Na szczęście bomby już nie fruwały nad stolicą, ale pełno było Niemców na ulicach. Poszliśmy do sklepu zdobyć chociażby chleb... ale wszystko było wymiecione z półek. Co teraz? 
Szliśmy dalej ulicami, kombinując, jakby tu coś zdobyć do jedzenia, aż podbiegło do nas dwóch Niemców. Kogoś mi oni przypominali... 
- Na ziemię! - krzyknął jeden z nich. Teraz mi się przypomniało, co to był za typ - Bastian Schweinsteiger! Ale skąd ja go znałem?! A jego towarzysz... Thomas Mueller. 
Przerażeni padliśmy na ziemię. 
- Zgarniamy ich, wiesz gdzie? - usłyszałem Muellera. 
- A po co?! To zdaje się Polacy, a nie Żydzi - powiedział Schweinsteiger i spojrzał na nas bardzo wrogo. - Pod ścianę! 
- Darujcie nam życie... - odważył odezwać się Robert. 
- Już! - ryknął Mueller. 
- To koniec -pomyślałem ze łzami w oczach. - Nawet nie mogę pożegnać się z Ewką! 
- Ej! Czekajcie! - usłyszeliśmy. 
- O co chodzi, Reus? - odparł Mueller.
- Nie zabijajcie ich - powiedział - nikt nie kazał mordować wszystkich po kolei. 
- Ale to Polacy - powiedział Mueller. 
- I co z tego?! Puśćcie ich! 
- Niech będzie i tak - powiedział pogardliwie Schweinsteiger. - Mueller, wracamy. 
Dwóch niedoszłych zabójców naszych osób odeszło. Odwróciliśmy się z Lewym i ujrzeliśmy... Reusa, który miał na sobie szwabski mundur. Jednak nie patrzył na nas z wrogością... 
- Marco! Życie nam uratowałeś - powiedział Lewy. 
Marco podszedł do nas bliżej, aż się lekko przestraszyłem...
- Spokojnie, Łukasz - wyszeptał - ja was nie zastrzelę. Ale po co wyszliście? 
- Jedzenia szukamy - powiedziałem. 
- Poczekajcie tu chwilę - powiedział Marco, poszedł do jakiegoś budynku, zdaje się, siedziby niemieckich żołnierzy i innych. 
Po chwili wyszedł, trzymając w ręku pękatą torbę, i rozglądając się uważnie wokół. Gdy wypatrzył, że nikt go nie obserwuje, podbiegł prędko do nas i wcisnął nam tę torbę. Było w niej sporo jedzenia. 
- Bierzcie to i zmykajcie - powiedział - i uważajcie, żeby wam ktoś tego nie zabrał! Ja nic nie mam do Polaków ani Żydów, nie chciałem żeby wybuchła wojna, ale niestety, wszystkich nie wykarmię. Ale wy, możecie na mnie liczyć. 
- Dzięki - powiedziałem. - Robert, idziemy. 
Pobiegliśmy z Robertem do domu, nasze ukochane z niecierpliwością czekały. Odetchnęły z ulgą, gdy zobaczyły nas całych i zdrowych. 
- I macie jedzenie - powiedziała Ewa - jakim cudem, Łukasz?! 
- Reus nam pomógł - powiedziałem - wyrwał nas śmierci. 
- Co to się porobiło - pokręciła z niedowierzaniem głową Ania. - W radiu mówili, że dla Żydów mają zamiar zrobić getta! A co, jeżeli dla Polaków także? 
- I może wywiozą nas wszystkich na stracenie - powiedziała z lękiem Ewa. 
- Wtedy uciekniemy - powiedział Robert. - Marco powiedział, że możemy na niego liczyć. 
- A jeśli to spisek? - zapytała Ania. 
Nie ogarniałem dalej sytuacji. Wszystko to było takie bardzo dziwne, nie mogłem uwierzyć w to, co się dzieje obecnie. 
Rozpakowaliśmy co dał nam Reus, i wszyscy się posililiśmy, wszyscy bowiem byliśmy bardzo głodni. 




______________________ 



No i mamy już dwójkę :3 
Liczę na komentarze i szczere opinie na temat opowiadania.
Nie wiem, czy nie usunąć tego bloga, bo jakieś bezsensowne mi się wydaje te opowiadanie... ;/ 
Zobaczymy. Piszcie, co myślicie, przyjmę także krytykę :3 


Pozdrawiam, Sylwia ;) 

17 komentarzy:

  1. Świetnie się zaczyna! <3
    Czekam na kolejny rozdział
    zapraszam do mnie
    http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Tobie to chyba słońce zbyt mocno do głowy przygrzało, co ? spróbuj tylko usunąc tego bloga to ja sobie z Tobą inaczej pogadam ! heh ;DD a tak na serio to nie możesz tego usunąć, jest świetne wręcz rewelacyjne ;* jest inne od wszystkich i to czyni je wyjątkowym i niepowtarzalnym ! piszesz fenomenalnie i nic tego nie zmieni! podziwiam Cię za Twój talent, sama chciałabym tak pisać jak Ty, tak dobrze ;*
    pozdrawiam i czekam na więcej !
    Patrycja <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Bezsensowne? Co ty gadasz?. Świetne jest, takie inne. Nigdy czegoś podobnego nie czytałam. Marco wybawca. Czekam na następny. Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. To jest cudowne ! Takie inne, dziewczyno zwariowałaś? Nie usuwaj, opowiadanie jest rewelacyjne :* Czekam na kolejny rozdział :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Cudowne *__* Bezsensowne to będzie jak go usuniesz ! Pierwszy raz coś takiego czytam i nie mogę się doczekać co będzie dalej . :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Fenomenalne *.* Takie piękne,że mam ciarki !
    Czekam na trójkę , a jak usuniesz to inaczej pogadamy :D
    Pozdrawiam !
    I pamiętaj ,że to jest cudowne <3

    OdpowiedzUsuń
  7. świetne to jest.Czekam na kolejne rozdziały.nie mogę się doczekać co będzie dalej.:))

    OdpowiedzUsuń
  8. Tylko nie usuwaj! Jest świetne, naprawdę z niecierpliwością czekam na dalszy ciąg <3 jest inne niż wszystkie i bardzo ciekawe. pozdrawiam i zapraszam do mnie <3

    OdpowiedzUsuń
  9. Mi się osobiście średnio podoba , bo ja wole te pierwsze opowiadanie co piszesz ale to też jest spoko ;D

    OdpowiedzUsuń
  10. to jest super czekam na kolejny i pozdrawiam oraz zapraszam do mnie :)
    http://everyonehastheirowndream.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Jedyny w swoim rodzaju! Uwielbiam tematykę wojny i piłkę nożną , a Ty połączyłaś to razem.
    Czekam na następny ! :)

    OdpowiedzUsuń
  12. Taki trzymający w napięciu. Strasznie ale to strasznie mi się podoba *-*
    I jeszcze ten temat o wojnie,może wyda się to dziwne ale lubię temat II wojny... Tak trochę dziwnie wyszło że Reus ich znał a Schweinsteiger i Mueller nie ale czekam na 3 rozdział co się dalej wydarzy :D

    OdpowiedzUsuń
  13. Łoooo. zajebiste <3 i nawet mi się nie warz tego usuwając bo Cię znajdę i zabije za to!!! To jest fenomenalne!! Uwielbiam :)
    Pozdrawiam ;***************

    OdpowiedzUsuń
  14. łał super.:) Jeśli lubisz też imaginy wpadnij do mnie ,poczytaj i powiedz co sądzisz http://football-i-inne-imaginy.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  15. O Boże, to jest... niesamowite *.*
    Potrafisz potęgować napięcie, nie ma co.
    A ciekawa jestem, co z Kubą i Agatą, mam nadzieję, że nic im się nie stanie.
    Ale mnie zaskoczyłaś tymi "złymi" Niemcami, no bo Mueller? Reus? Chociaż już widzę, że Reusa polubię. :)

    xoxo,
    Angelika JJ

    OdpowiedzUsuń
  16. NIEZIEMSKIE opowiadanie. Brak słów.

    OdpowiedzUsuń
  17. Według mnie jest coś z tobą nie tak , fejm sobie nabijasz a piszesz bloga o strasznej wojnie ... trochę szacunku dla poległych a nie Mullera tam wpierdasz . Pojedź tam sobie to może zmienisz zdanie o swoim blogu dziecko ogarnij sie

    OdpowiedzUsuń