sobota, 22 czerwca 2013

Rozdział 12.

W ogóle nie zmrużyłem oka mojej pierwszej nocy w tym przeklętym obozie. Całą noc czuwałem przy Ewie, która niespokojnie spała na mojej klatce piersiowej. Ania leżała obok niej, cicho popłakując. 
Warunki były tragiczne, wszyscy musieliśmy spać na podłodze, otrzymaliśmy tylko jakieś płachty do nakrycia. 
- Ania, nie płacz - próbowałem pocieszyć koleżankę - może nam się uda!
- Nie ma opcji - szlochała Ania. - My tu zginiemy marnie. Cały czas też zachodzę w głowę, co z Robertem...
- Żebym tak znał odpowiedź na to pytanie - westchnąłem cichutko. 
Jeszcze za oknem było szaro, prawdopodobnie była czwarta lub piąta nad ranem, gdy do sali wpadli hitlerowcy. 
- Pobudka! - wrzasnął jeden z nich.
- Czas na pracę - wtórował mu jego towarzysz. 
Wszyscy oczywiście poderwali się jak oparzeni, każdy bał się tych podłych ludzi. Poszliśmy wszyscy posłusznie za naszymi oprawcami. 
- Najpierw kąpiel - oświadczył jeden z nich. Poprowadzili nas do łaźni, kazali nam się wszystkim rozebrać. 
- Co to ma być! - odważył przeciwstawić się jeden z moich towarzyszy niedoli - to nieludzkie, to upokarzające! 
- Który to powiedział?! - nagle do pomieszczenia wparował Lahm, którego już widziałem w Warszawie. Widocznie przyjechał tutaj, żeby pomóc swoim rodakom. 
- Ten delikwent - odezwał się Mueller, którego wcześniej nie zauważyłem. Wyciągnął z tłumu nieszczęśnika, przewrócił go na ziemię i zaczął bezlitośnie kopać po całym ciele. Biedak zaczął zwijać się z bólu, ale to nie wzruszyło podłego Niemca. 
- A wy, gnidy, pod natryski - krzyknął Lahm. 
Musieliśmy się wszyscy rozebrać, wszyscy wzięli za przestrogę sytuację tego biednego człowieka, którego Mueller tak podle katował razem z dwoma towarzyszami. 
Poleciała na nas woda. Ale jakże lodowata. Wszyscy zaczęli podskakiwać. 
- Zaraz szoku termicznego dostanę - szepnęła do mnie Ewa.
Znów puszczono wodę - ale tym razem wrzątek! Ludzie zaczęli piszczeć, to była niesamowita tortura. Lodowata woda na przemian z wrzątkiem?! SS-mani uczuć nie mieli! 
Po wszystkim kazano się ubrać i pogonili nas do pracy. Zlecono nam kopanie rowów. Nikt nie wyjaśnił, po co one miały być wykopane. Robota musiała zostać wykonana i tyle w temacie. 
Otrzymaliśmy szpadle i kazano nam kopać, hitlerowcy stali i pilnowali nas. Kto tylko choć na chwilę przerwał kopanie, by złapać oddech, od razu dostawał po plecach drewnianym kijem. 
Mnie również się oberwało. Ale nikt nie miał odwagi zaprotestować.
Po ciężkiej pracy dowiedzieliśmy się, że teraz otrzymamy posiłek. Tym posiłkiem okazała się być zupa. Wszyscy ustawili się w kolejce, każdemu nalewano trochę tego pokarmu. 
Gdy nalali i dla mnie, nagle hitlerowiec zamknął beczkę, Ewa stojąca za mną nie otrzymała już swojej porcji.
- Nie ma więcej - uśmiechnął się złośliwie Schweinsteiger, który polewał zupę. On też przyjechał z Warszawy... 
- Trawki idźcie sobie nazrywać, zielone jest bardzo zdrowe - żart Lahma wywołał u SS-manów salwy śmiechu. Za to tym, którzy nie otrzymali jedzenia, w ogóle nie było do śmiechu. 
- Podzielę się z Wami - szepnąłem do Ewy i Ani. 
Udało mi się trochę podkarmić Anię i Ewę. Na szczęście obyło się bez konsekwencji. 
Nagle zauważyłem... Hummelsa, Matsa Hummelsa, który podbiegł do mnie, Ewy i Ani. 
- Idziecie ze mną! - krzyknął, i spojrzał na SS-manów. - Ta trójca próbowała uciec!
- Zabierz ich do 11 - powiedział Lahm. 
- Ale my nic nie... - zaczęła Ania, ale Lahm spojrzał surowo na nią.
- Ani słowa więcej - syknął. 
Mats zaprowadził nas do budynku nr 11, wprowadził nas dopodziemnej, zimnej celi. Wszedł do niej z nami, jego twarz wyglądała już zupełnie inaczej...
Z Matsem do czynienia mieliśmy już wcześniej. Tyle, że wtedy był po naszej stronie...
- Musiałem tak krzyknąć - zaczął Mats - dla pozorów. Skłamałem. Chciałem Was tu przyprowadzić, żeby dać Wam coś do jedzenia, widzę, że blado wyglądacie. 
- Serio? - odezwałem się.
- Serio - odparł Mats. - Ale potem musicie stąd wyjść, ja powiem reszcie, że coś mi się pomyliło. Bo jeżeli tu zostaniecie, to w końcu Was stąd wypędzą i zagazują. A macie jeszcze szansę na przeżycie...
Ostatnie zdanie Matsa zabrzmiało intrygująco. 
Mats dał nam do zjedzenia po kawałku chleba z kiełbasą. Zajadaliśmy z apetytem, naprawdę byliśmy wygłodzeni. 
- Mats... - odezwała się Ania.
- Słucham? 
- Nie wiesz może, co się dzieje z Robertem? W ogóle, gdzie są Mario i Marco? 
- Marco do mnie dzwonił jakiś czas temu - powiedział Mats - oni szukają Roberta. Ale nie wiem, na jakim etapie poszukiwań są. W ogóle się ostatnio nie odzywają. 
- Oby im nic nie było - powiedziałem. - W Warszawie ciągle nas ratowali.
- Nie mam pojęcia - westchnął Mats. - Jeśli ktoś się zorientuje, że który Niemiec pomaga więźniom, to ten ma problemy i to niemałe! Ale Marco i Mario kazali mi Wam pomagać, razem ze Svenem, który również tu jest. 
- Sven? - zdziwiłem się. - Nie widziałem go w ogóle!
- Bo on siedzi za biurkiem - wyjaśnił Mats. 
- Ach, rozumiem - westchnęła Ewa. - Wreszcie lepiej się czuję, wreszcie jest co trawić... 
- Muszę się skontaktować z Mario lub Marco - powiedział Mats - chcemy Was uratować. W ogóle, gdzie jest Agata? 
- Nie ma już jej! - Ewie zaczęły łzy spływać po policzkach. - Od razu zabili ją na słupku. 
- Na słupku... jak dla mnie, to najgorszy wymiar kary - powiedział Mats. - Wstyd mi, że jestem Niemcem. 
- Nie wiem, czy uda się Wam nas ocalić! A co, jeżeli wcześniej zapędzą nas do komory gazowej? - zapytała Ania, która również przerażona pobladła na twarzy.
Nie wiedziałem, co myśleć. Nie nastawiałem się zbytnio na to, że uda nam się przeżyć. Trzeba było też być gotowym na śmierć... 



_____________________ 




Mam nadzieję, że się Wam podoba. 
Komentujcie kochani, motywacja potrzebna jak nigdy dotąd. 

Zapraszam na mojego drugiego bloga http://bvbstory.blogspot.com/ 

Buziaki :*** 

12 komentarzy:

  1. Matko. Super, bombowy i taki czadowy. Kocham to opowiadanie i twoje drugie także. Piszesz tak dobrze, tak świetnie, że nie mogę. Czekam z niecierpliwością na mowy rozdział. Buziaki Andżelika
    Ps. Dzięki za wsparcie. Wiele to dla mnie znaczy.

    OdpowiedzUsuń
  2. Dobrze że Łukaszowi i dziewczynom nic nie zrobili. Rozdział świetny jak zawsze! Czekam an kolejny
    Pozdrawiam! :*

    OdpowiedzUsuń
  3. Bardzo się podoba!
    Świetnie ,że zjawił się Mats!
    Może on im pomoże...
    Rozdział genialny!
    Czekam na następny ;*

    OdpowiedzUsuń
  4. Po prostu bomba :) Dobrze, że Mats im pomógł. Nie mogę się doczekać kolejnego rozdziału! :)
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  5. Boże to jest świetne ;3
    Dobrze , że Mats im pomógł .
    Czekam na następny <3
    Pozdrawiam ;*

    OdpowiedzUsuń
  6. Świetnie że nic im się nie stało.. :) Mats wie kiedy wkroczyć do akcji :D Rozdział mistrzowski! ;)
    Czekam na następny!

    OdpowiedzUsuń
  7. On jest fantastyczny :)
    Tak się cieszę, że Mats przyszedł im z pomocą, a nadzieję kryję w tym, że już nikt więcej nie zginie :D
    Czekam na następny :***

    OdpowiedzUsuń
  8. nawet nie wiesz jak się ucieszyłam gdy zobaczyłam, że jest nowy rozdział !
    świetnie, że Mats postanowił im pomóc, może Łukasz ma rację- kiepsko z szansami na przeżycie, ale trzeba wierzyć !
    ciekawość mnie zżera, chcę już wiedzieć co z Robertem !;)
    pozdrawiam i czekam na next ;*

    OdpowiedzUsuń
  9. genialny rozdział ! wspaniały !
    jestem pod wrażeniem i nie wiem co napisać :)
    czekam na następny !

    OdpowiedzUsuń
  10. Kocham, kocham, kocham! Szkoda Agaty. Mam nadzieję, że Robert się odnajdzie, bo nie wytrzymam ze stresem :)
    Pozdrawiam, Gosia.
    http://marcoreusstory.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  11. Mmmmmmmmmmm!! Suuuper
    Tak trzyma w napięciu :) Uwielbiam ;***
    Pozdrawiam ;***

    OdpowiedzUsuń
  12. Robert musi żyć. Mam nadzieję, że już nikt nie zginie. Kocham to. Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń