Gdy zaczęło się ściemniać i hitlerowcy rozchodzili się do swoich budynków, Mats nas wypuścił.
- Oby jak najszybciej chłopaki znaleźli Roberta - westchnął cicho Mats. - Nie mam z nimi ostatnio kontaktu...
- Sam do nich zadzwoń - odparła Ania.
- A może, może... - zawahał się Mats. - Czemu nie w sumie.
Zostaliśmy odprowadzeni do naszej sali sypialnej, większość już spała albo rozmawiała po cichu. Gdy weszliśmy, od razu niektórzy zaczęli węszyć jakiś spisek...
- Próbowaliście uciec, tak?! - zawołał jakiś starszy koleś. - Przez Was wszyscy zginiemy, wiecie, że tu jest odpowiedzialność zbiorowa?!
- Nic nie kombinowaliśmy - zaprotestowałem - to nieprawda!
- I tak umrzemy - odparła jakaś kobieta. - Poza tym, nie dacie rady uciec, oni zbyt dobrze nas pilnują!
- Mamuś, ja nie chcę umierać - rozszlochała się jakaś mała dziewczynka.
- Spokojnie, kochanie - próbowała ją pocieszyć owa kobieta.
- A co tu się dzieje?! - nagle na salę wpadł SS-man. - Co to za krzyki, ja się pytam?!
Wszyscy od razu przerażeni umilkli i pochylili głowy.
- Tamci z lewej, wymarsz - SS-man pokazał na grupkę ludzi siedzących po lewej stronie sali.
Nieszczęśnicy wyszli, dzieci, które po tamtej pechowej stronie siedzieli, zaczęły płakać, pewnie już się domyślały, co je spotka.
- Ty! - hitlerowiec pokazał na mnie palcem. - Ty również wyjdziesz, będzie dla Ciebie robota.
Spojrzałem na Ewę, wyglądała na zdenerwowaną.
- Jakby co, pamiętaj, że Cię zawsze kochałem, kocham i będę kochał - zdążyłem do niej szepnąć.
- Łukasz... - po policzkach Ewy stoczyły się dwie wielkie łzy. - Nie możesz umrzeć!
Nie zdążyłem jej nic odpowiedzieć, bo hitlerowiec zaczął mnie popędzać głośnym krzykiem. Chcąc nie chcąc, musiałem iść.
Przeraziłem się na maksa, gdy zobaczyłem, co on planuje zrobić z tymi biednymi ludźmi. Zaprowadził wszystkich pod komorę gazową, nakazał się wszystkim rozebrać przed wejściem. Wszyscy przerażeni prędko uczynili to, co im nakazał, i weszli do komory. Wrota zostały zamknięte.
- Zaraz będziesz miał robotę - usłyszałem Lahma, który nie wiadomo skąd się tu nagle wziął. Z nim oczywiście przyszedł Mueller i Schweinsteiger.
- Wolisz worki czy taczkę? - zapytał Mueller.
- A co to będzie za robota? - ośmieliłem się zapytać.
- Silny jak wół, ale tępak jakich mało - Schweinsteiger pokręcił głową.
- Nie widzisz, gnido, że tu zaraz będą ciała do wywózki? Sammer już chyba gaz puścił - powiedział Mueller.
Po upływie jakichś dziesięciu minut, wrota zostały otworzone. Widok był tragiczny. Nieszczęśnicy leżeli martwi, w powietrzu dalej unosił się ten koszmarny zapach Cyklonu B.
- Tylko zaraz płakać nie zacznij! - krzyknął Muelller.
- Napij się i do roboty - Lahm podał mi... butelkę denaturatu.
- Przecież to denaturat - powiedziałem.
- Co, może wielmożnemu panu rum lub koniak przynieść? Pij, i natychmiast wywieź tych nieboszczyków, miejsce trzeba zwolnić - wrzasnął Schweinsteiger.
Przerażony, z trudem wziąłem kilka łyków fioletowego napoju, który wywołał pożar w moim wnętrzu. Obrzydlistwo, jakiego mało...
Ostatnie trzy słowa tego podłego człowieka najbardziej mnie przepełniły grozą. Zwolnić miejsce w komorze gazowej?!
Szybko zwiozłem zagazowanych w miejsce, które wskazali mi hitlerowcy. Po ukończonej robocie, pozwolono mi wrócić do sali.
Już było ciemno, idąc na swoje miejsce, nadepnąłem niechcący na dłoń jakiegoś faceta.
Ewa leżała przytulona do Ani, potrząsnąłem delikatnie Ewę za ramię.
- Łukasz? Żyjesz! - wyszeptała. - Co się tam działo, powiedz?
- Zagazowali tych, których ten hitlerowiec wywołał z sali - powiedziałem cicho. - Kazali mi potem, gdy już poumierali, wywieźć ich ciała z komory.
- Mój Boże... - przeraziła się Ania. - Dlaczego oni są tacy podli?
Przytuliłem do siebie je obie, próbowaliśmy jakoś usnąć, nabrać sił przed jutrem. Czekał nas taki sam dzień ciężkiej pracy.
Tak jak myślałem. Pobudka wczesnym porankiem, i od razu praca. Ciekawe, co tym razem nam wymyślą te bydlaki...
Otrzepałem mój paskowy uniform i szedłem z dziewczynami, z całym tłumem tam, gdzie nas prowadzili Niemcy.
Zaprowadzili nas na wolną przestrzeń, wręczyli nam szpadle do rąk.
- Wykopiecie wielki dół - oświadczył... Sammer, tak, to ten, który wczoraj zapuścił gaz do komory.
- Po co? - zapytał ktoś.
Nie otrzymał odpowiedzi. Zamiast odpowiedzi otrzymał... kulę w głowę.
- Nie powinno Was to obchodzić! Macie robić to, co Wam każemy, albo zaraz wszyscy zginiecie, gnidy - wydarł się Sammer.
Wszyscy struchleli, już nikt nie miał odwagi się odezwać. Długo wszyscy pracowaliśmy, nie było mowy o jakiejkolwiek przerwie. W końcu został wykopany wielki, głęboki dół.
- Wystarczy - stwierdził Sammer. - Neuer, podejdź tutaj. Teraz ty przejmujesz stery.
- Ustawić się! - krzyknął Neuer.
Wszyscy posłusznie się ustawili. Nie mieliśmy pojęcia, co ci Niemcy planują.
- Podejdź no tu, dziewczynko - Neuer zwrócił się do jakiejś młodej dziewczyny, na oko siedemnastoletniej. Dziewczyna kucnęła przed dołem. Nagle Neuer wyciągnął pistolet i zastrzelił tę dziewczynę, która spadła do tego dołu. Otrzymała strzał w tył głowy. Teraz już się domyśliłem - teraz nas wszystkich zastrzelą, a ten dół miał być naszym wspólnym grobem!
Neuer prędko zastrzelił kolejne kilka osób. Powoli i nadchodziła nasza straszliwa kolej...
- Już po nas - jęknęła cicho Ewa. - Łukasz, nie spodziewałam się, że tak szybko zginiemy!
- Pamiętaj, że Cię zawsze kochałem - powiedziałem. Starałem się być opanowany, ale w środku dosłownie się gotowałem.
Było coraz bliżej nas. Powoli traciłem nadzieję na przeżycie.
- Mats, gdzie jesteś? - pomyślałem zlękniony.
Nagle to Ania musiała przykucnąć nad dołem. Wybuchnęła głośnym płaczem, co tylko jeszcze bardziej wkurzyło Neuera. Z zimną krwią zaaplikował jej kulę w tył głowy. Ania zginęła, dołączyła do Kuby i Agaty...
Ewa zalała się łzami. Ja rozglądałem się na wszystkie boki. Nagle zauważyłem... Svena, który biegł zdyszany.
- O co chodzi, Bender? - zwrócił się do niego Neuer.
- Potrzebuję dwóch ludzi - odparł Sven.
- Musisz stąd brać? - skrzywił się Neuer.
- Tak! - powiedział Sven. - To konieczne.
- To bierz, jak takie to pilne - powiedział Neuer. - Tak w ogóle, pamiętaj, żeby zamówić Cyklon B, widziałem, że już się kończy.
- Pamiętam - odparł Sven.
Przypomniałem sobie słowa Matsa. Miał nam pomagać razem... ze Svenem. może Mats się dowiedział, co jest grane i wysłał Svena, aby nas uratował?
- Pójdziecie ze mną - Sven pokazał... na mnie i Ewę.
- Nie cieszcie się! Na Was też przyjdzie pora - krzyknął Neuer na odchodne.
- Właśnie, nie macie co się uśmiechać - wtórował mu Sammer.
Gdy już się nieco oddaliliśmy od miejsca tej okropnej egzekucji, Sven zwrócił się do nas.
- Pójdziemy teraz do Matsa - odparł - większość SS-manów ma teraz jakieś zebranie, więc jest w miarę bezpiecznie.
Poszliśmy do jednego z budynków, Mats już czekał w małym pokoju.
- Uratowani! - odezwałem się - Sven wyrwał nas śmierci.
- I o to chodziło, kochany - uśmiechnął się Mats.
Uśmiech, jaki to był niespotykany widok w obozie Auschwitz, z wiadomych przyczyn...
- Marco i Mario nie mogli wcześniej rozmawiać, około tej godziny mieliśmy do nich zadzwonić - powiedział Mats. - Więc zaraz zadzwonię.
Mats zrobił jak powiedział, zaczął rozmowę z Marco. Jego twarz pobladła. Po kilku minutach rozmowy, odłożył słuchawkę, spojrzał na nas przerażony...
- Co się stało? W porządku, Mats? - zapytał Sven.
- Nie udało im się uratować Roberta - powiedział Mats. - Parę minut temu SS-mani poprowadzili w Treblince grupę do komory gazowej... a w tej grupie znalazł się Robert...
________________
Łapcie 13-tkę :)
Powoli zbliżamy się do końca tego opowiadania.
Mam nadzieję, że rozdział się Wam podoba.
Komentarze mile widziane ;)
Buziaczki, Sylwia ;*
+ zapraszam http://two-different-worlds-story.blogspot.com/
+ polecam świetne blogi, naprawdę warto tu zajrzeć :)
http://milosc-ktora-nigdy-nie-zgasnie.blogspot.com/
http://reusinmylife.blogspot.com/
Boże to jest świetne ;3
OdpowiedzUsuńKochaaam to <3
Czekam na następny <3
Pozdrawiam ;*
Ania...Robert <3 Przynajmniej są razem ...
OdpowiedzUsuńCudowny rozdział!
Kocham to!
Czekam na następny!
Pozdrawiam ;3
jak dobrze że Ania z Robertem są razem *_*
OdpowiedzUsuńale jak to niedługo koniec ?! nie noooo...
czekam na nastepny !
Dlaczego płacze? A już wiem to po prostu o wojnie. Robert i Ania nie żyją straszne. Chce aby Łukasz sie już obudził. Z moim słabym sercem zaraz ja wikituje.
OdpowiedzUsuńZ zapartym tchem czekam na kolejny rozdział.
coś cudownego! po prostu uwielbiam <3
OdpowiedzUsuńmam nadzieję, że chociaż Ewa i Łukasz przeżyją.
szkoda że za niedługo koniec ;(
dziękuję za polecenie mojego bloga :**
pozdrawiam :)
mój boże kochany !
OdpowiedzUsuńile się działo w tym rozdziale! zaraz mi serce wyskoczy z tych emocji. Łukasz jest taki opiekuńczy dla Ewy, dobrze, że są razem. W samą porę pojawił się Sven, pewnie inaczej by zginęli. Ciekawa jestem, kto na koniec przeżyje, bo ktoś musi, prawda ?
szkoda, że niedługo koniec bo to mój (z ręką na sercu to mówię) ulubiony blog .
pozdrawiam ;*
Kuba & Agata
OdpowiedzUsuńRobert & Ania
Są razem na zawsze szkoda że w taki sposób ;(
Aj kocham tego bloga <3
O nie, Robert i Ania... Aż się łezka w oku kręci. Dobrze że Ewa z Łukaszem żyją. Co do rozdziału to świetny <3 Już nie mogę doczekać następnego
OdpowiedzUsuńNo jak to?! Czemuuu ? :c
OdpowiedzUsuńWiedziałam, coś czułam, że zabiją Anię. Ale że Roberta? No czemuuuu ?:cccc
ehhhh :c
opowiadanie skonczy sie wchwili śmierci Łukasza albo Ewy, prawda? Wtedy on się obudzi xd
Buziaczki :3
Dobrze, że Ania i Robert są razem <3
OdpowiedzUsuńRozdział boski! Tylko szkoda, że za niedługo koniec..
Kocham to!
Czekam na kolejni!
Pozdrawiam ;3
szkoda, że Ania zginęła :( ale rozdział jak zwykle cudowny <3 szkoda, że niedługo koniec ;(
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;3
Ania i Robert.. Czemu? ;(
OdpowiedzUsuńGenialny rozdział! <3 Talent! :)
Szkoda mi Ani i Roberta :c
OdpowiedzUsuńaż mi łza poleciała, przepraszam że tak długo nie dodawałam komentarzy, ale coś mi zepsuło :/
Chyba się naćpam jak się skończy to opowiadanie
Rozdział zaisty <3
Szkoda Ani :( Taka dobra dziewczyna. Niee kończ! Chyba nie wytrzymam długo bez nowych rozdziałów, załamię się :<
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, Gosia <3
http://marcoreusstory.blogspot.com/
Nie było mnie tylko dwa tygodnie a tu takie zaległości:D Szkoda Ani.:( Niedługo Koniec!! Nie zgadzam się.!
OdpowiedzUsuńNiemcy urządzili wiele zła podczas II wojny światowej. Mam nadzieję, że Łukasz obudzi się z tego okropnego snu. Czekam na kolejny. Pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńbiedna Ania :(
OdpowiedzUsuńmotyw II wojny światowej moim zdaniem okazał się wspaniałym pomysłem
zapraszam do mnie http://bvbtomojezycie.blogspot.com/
proszę poleć mój blog, będę ci bardzo wdzięczna :)