Ewa nerwowo krążyła przy oknie, wypatrując przez nie co chwilę. Ja siedziałem tylko w fotelu i tępo patrzyłem się w podłogę.
- Ruskie krążą po ulicach - powiedziała moja zaniepokojona małżonka.
- Spokojnie - próbowałem ją uspokoić.
Doszły nas słuchy, że podczas kampanii wrześniowej zginęły setki polskich żołnierzy. Rozstrzelano wielu polskich obywateli.
U nas na Marszałkowskiej też wiele się działo. Strach nie opuszczał nawet na moment.
Robert i Ania dalej u nas przebywali, zresztą, we czwórkę zawsze raźniej...
Warszawa już znalazła się pod niemiecką okupacją. I nie było wiadomo, kiedy z niej wyjdzie...
- Cholera! - usłyszeliśmy Roberta. - Lodówka już pusta.
- Niedobrze - pokręciłem głową - i co teraz? Teraz, gdy Rosjanie tu jeszcze są, to już w ogóle strach wyjść na zewnątrz.
- I tak mogą nas dorwać i zastrzelić, już pięć tysięcy Polaków rozstrzelano - powiedziała cichym głosem Ania, przysiadając się do nas.
- Wczoraj uniwersytet zniszczyli, ten co stoi dwie dzielnice dalej - powiedział Robert.
- Wiemy - mruknąłem - zaraz wszystko zniszczą.
Nagle rozległo się stukanie do drzwi...
- Ratunku... - jęknęła Ewa.
Powlokłem się otworzyć. Gdy spojrzałem przez wizjer, nieco się uspokoiłem.
Przed drzwiami stał Reus! Zaskoczony byłem co niemiara. Towarzyszył mu Goetze...
- Nie przyszliśmy Was zamordować - od razu powiedział cicho Goetze - przyszliśmy was podratować.
- Macie tu trochę jedzenia - powiedział Marco i podał mi torbę z żywnością. - Nie radzę Wam nigdzie wychodzić.
- Co się dzieje? - zapytałem. - Może wejdźcie, zanim ktoś zobaczy...
Wpuściłem ich do środka, Robert aż zadrżał, jak zobaczył dwie osoby w niemieckich mundurach.
- Spokojnie - powiedział Reus - my wam krzywdy nie zrobimy, Robert!
- Nie radzę Wam gdzieś się zapuszczać - powiedział Goetze - robią łapanki, kogo złapią, od razu zabijają albo wywożą do obozów pracy.
- No i? Przecież tutaj w każdej chwili mogą wpaść i nas zgarnąć - powiedziała Ania.
- Możliwe... - westchnął Reus i popatrzył smutno na Goetze. - Mario, musimy im jakoś pomóc!
- Najchętniej wyrzuciłbym ten śmieszny mundur - syknął Mario - każą mi w nim ciągle łazić, pilnować, czy jakieś obce narodowości na ulicę nie wyszły, i w ogóle być okrutnym... poją mnie ciągle rumem, tłumaczą, że to dodaje odwagi...
- A jak nie ma rumu, to każą pić denaturat! Macie pojęcie?! - zawołał Marco. - A najgorsze moje wspomnienie... kazali mi zastrzelić dwie młode dziewczynki, pochodzenia żydowskiego.
- Przecież ostatecznie nie zrobiłeś tego - powiedział Mario.
- No, udało się tym razem - powiedział Marco - ale potem zostałem zbluzgany w siedzibie, że jestem tchórz. Zwłaszcza ten Mueller, nie cierpię go. W ogóle nie wie, co to tolerancja, podobnie jak nasz Fuhrer!
- Hitler to psychol - przyznał Mario - ale musimy go czcić. Jesteśmy zmuszani.
- Słuchajcie - powiedział Marco - jak jeszcze gorzej się zrobi, to znajdziemy wam jakąś kryjówkę.
- Obawiam się, że tylko w kanałach będzie bezpiecznie - westchnął Mario.
- W kanałach? Boże... - jęknęła Ewa.
- Niestety - powiedział Marco - ale pomyślcie, dzięki temu możecie przeżyć, może niedługo ktoś z Hitlerem zrobi porządek?
- Nosicie ciągle ze sobą te strzelby? - zapytałem, ponuro spoglądając na broń którą mieli ze sobą nasi niemieccy koledzy. Jedyni chyba ludzie, którzy nie dali sobie zrobić wody z mózgu.
- Musimy! - powiedział Marco - staramy się jak najrzadziej ich używać.
Nagle usłyszeliśmy przeraźliwe krzyki dochodzące z zewnątrz...
- Błagam! Niech to tylko moje złudzenie - jęknęła Ewa - to serio Agata tak krzyczy?
Nagle usłyszeliśmy także wołania Kuby dochodzące z oddali... za chwilę też stukania do naszych drzwi...
Pobiegłem, to Agata stała zapłakana na progu. Nic nie mówiąc, wbiegła do naszego mieszkania, ja zaryglowałem drzwi i poszedłem za nią. Agata bardzo się przestraszyła, widząc dwóch facetów w szwabskich strojach.
- Spokojnie - powiedział do niej Mario - nas się nie bój!
- Co oni tu robią? - pytała Agata - tak normalnie rozmawiacie z Niemcami?
- Oni nam pomagają - powiedział Robert. - Zobacz, jedzenie nam przynieśli, żebyśmy nie poumierali z głodu.
- Co z Kubą? - zapytałem.
- Zabrali go - szlochała blondynka - zabrali Kubę!
____________________
Łapcie trójkę :3
Mam nadzieję, że chociaż troszkę Wam się podoba.
Czekam na komentarze! Nawet nie wiecie, jak one mnie motywują :3
Pozdrawiam, Sylwia :***
Łooo, jak nie lubię historii i wojny,tak twoje opowiadanie mi sie podoba nawet z wojną w tle ;) Fantastyczne opowiadanie, zresztą jak zawsze;):):P czekam na nexta ;* Zapraszam do siebie , mile widziany komentarz ;):* http://bvblovestoryyyy.blogspot.com/
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;****************
Ojej Kuba...Dobrze chociaż że Marco i Mario im pomagają.
OdpowiedzUsuńCzekam na kolejny<3
Matko zakochałam się w tym opowiadaniu :D
OdpowiedzUsuńDawaj kolejny bo na zawał schodzę nie wytrzymam nooo:(
Zapraszam tez do siebie choć nie wywołuje takich emocji :d
sen-jak-z-bajki.blogspot.com
Usuńaż zapomniałam zostawić linka
Pozdrawiam :D
Kurcze, jestem ciekawa co będzie z Kubą. Hehe, Mario i Marco wybawiciele, ale bez nich chyba by nie przeżyli. Dobry pomysł miałaś, na to opowiadanie. Wspaniały rozdział. Pozdrawiam ;*
OdpowiedzUsuńZapraszam do siebie ;
http://na-przeciw-marzeniom.blogspot.com/
http://now-its-good.blogspot.com/
Jeju biedny Kubuś ;c. Czekam z niecierpliwością na następny!
OdpowiedzUsuńMatko boska przenajświętsza... Przerażające ! Ale cudowne <3
OdpowiedzUsuńCzekam na następnyy ::* Pozdrawiam <3
Robi się coraz ciekawiej!
OdpowiedzUsuńOby tak dalej!
zapraszam do mnie
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
O jezu! Ale się wystraszyłam. Ciekawe co z Kubą
OdpowiedzUsuńPozdrawiam ;*
Takiego bloga to jeszcze nie czytałam. Nie ma mnie 3 dni, a ty nowego bloga zakładasz i to jeszcze jakiego! Jest taki zaskakujący.
OdpowiedzUsuńKuba.. zabrali go, mam nadzieję, że nic mu nie zrobią. Teraz przez ciebie nie zasnę, bo będę się zastanawiać co z nim. Czekam na kolejny rozdział :)
Dlaczego akurat Kube ? ;<<
OdpowiedzUsuńKocham tego bloga <33
http://borussiaforever.blogspot.com/ Zapraszam ;))
Jest wspaniałe ;D
OdpowiedzUsuńJest boski jak każdy inny twój blog ;)
U mnie nowy ;)
cudowny zresztą jak zawsze ! kocham wszystkie Twoje blogi! wspaniale piszesz ! czekam na kolejny rozdział !
OdpowiedzUsuńDawaj następny jak mogłaś przerwać w takim momencie ? ;o
OdpowiedzUsuńMam nadzieję , że następny już nie długo .
http://agaikubastory.blogspot.com/ zapraszam ;)
Omg dzisiaj zaczelam czytac ale wiem ze warto, bardzo emocjonujace opowiadanie. Czekam na kolejny
OdpowiedzUsuńjestem strasznie ciekawa jak to się wszystko rozwiąże :D uwielbiam takie historie, więc czekam na dalszy ciąg z niecierpliwością ;*** wgl twoje blogi są świetne!!! <3
OdpowiedzUsuńpozdrawiam i zapraszam http://milosc-i-wojna.blogspot.com/2013/05/rozdzia-4.html
Genialny napewno będe czytać
OdpowiedzUsuńmatko. to opowiadanie to geniusz! jestem mega ciekawa dalszego obrotu spraw. :)
OdpowiedzUsuńczekam na kolejny rozdział i zapraszam na nowy do siebie:
http://bvb-ada-story.blogspot.com/
Pozdrawiam :)
Troszeczkę nas zaciekawił ? Jest fantastyczny ;D
OdpowiedzUsuńBoże, nie, tylko nie Kuba! A przeczuwałam, przeczuwałam, że coś się stanie tej parze! Jak możesz mi to robić, po prostu taki chaos mi się wkrada w komentarz, że nie wiem, czy go nie usunąć i nie napisać jeszcze raz :P
OdpowiedzUsuńZnowu to napięcie, pewnie teraz będą rozmyślać nad akcją, jak Kubę odbić? W ogóle, to gdzie go zabrali? Pewnie na Szucha... potem na Pawiak... brr.
Pozdrawiam,
AJJ
Brawo kurwa rób sobie jaja z wojny jestes przyjebana . Wysmiewaj to straszne wydarzenie dalej..
OdpowiedzUsuń