Agata nerwowo gryzła paznokcie, po czym zaczęła palić papierosa. Ja wziąłem łyk rumu. Marco wpatrywał się w podłogę. Atmosfera nie była najlepsza.
- Też chciałbym pójść - powiedziałem powoli. - Kuba był moim przyjacielem.
- W nocy pójdziemy - powiedział Marco - chociaż to też będzie niebezpieczne.
- Tylko uważajcie na siebie - powiedziała Ewa, odpalając sobie papierosa - bo ja nie wiem, co zrobię, jeżeli...
- Postaram się ich chronić - powiedział Marco.
Jak dobrze, że on, Niemiec, był po naszej stronie. No i oczywiście Mario.
Marco w końcu wyszedł od nas, obiecując wpaść po zmroku. Zatem wszyscy w napięciu czekaliśmy, paląc papierosy na uspokojenie, i pijąc ziołową herbatę, której dostarczył nam Marco.
Nastała godzina 22. Ani śladu Marco. Zacząłem się denerwować.
- Gdzie on? - pytała Agata - ja chyba zwariuję!
W końcu jednak usłyszałem pukanie do drzwi. To był Mario.
- Łukasz! Bierz Agatę i chodźcie! Marco już czeka w aucie - powiedział Mario.
- Okej! Ulica czysta? - zapytałem.
- Czysta! Nie ma nikogo! Pośpieszcie się! - ponaglał Mario.
Zawołałem Agatę, migiem pobiegliśmy na dół i wskoczyliśmy do służbowego auta chłopaków. Agata wyglądała na bardzo zdenerwowaną. Oczy miała przesiąknięte łzami, była bardzo blada, w jej oczach było widać wyraźną rozpacz. Rozumiałem ją, czułem się podobnie, straciłem przyjaciela, straciłem Kubę bezpowrotnie.
- Jedziemy na Powązki - powiedział Marco, z trudem wymawiając "Powązki" .
- Lepiej, jak się schowacie - powiedział Mario.
Skuliliśmy się zgodnie z poleceniem Mario na tylnych siedzeniach. Oni dalej byli w swoich mundurach.
Dojechaliśmy na cmentarz. Było cicho, jak makiem zasiał. Spojrzałem na uśpioną Warszawę.
- Czy kiedyś ta wojna się skończy? - pomyślałem ze smutkiem - och, żeby chociaż moje dzieci doczekały się życia w wolnej Polsce, życia bez przemocy?!
Mario i Marco zaczęli kopać prędko dół, ja im też pomogłem. Agata przykucnęła zmęczona, ukryła twarz w dłoniach.
W końcu chłopaki dali znać, że wystarczy już kopania, i wyjęli ciało Kuby z auta. Agata po prostu wybuchła płaczem, mi też łzy stanęły w oczach.
Po odmówieniu krótkiej, wspólnej modlitwy zaczęliśmy chować naszego zastrzelonego kompana. Po wszystkim, Marco usiadł za kierownicą i miał odwieźć nas do kamienicy. Po drodze minęliśmy uliczną strzelaninę, słyszałem krzyki bólu i rozpaczy. Współczułem wszystkim rodakom.
W końcu dojechaliśmy pod naszą kamienicę, ostrożnie wyszliśmy. Mario i Marco szli pierwsi. Ale zaraz znów odczuliśmy niemały przestrach. Z kamienicy słychać było głośne krzyki - po chwili się okazało, że z mojego mieszkania...
___________________
Napisałam :>
Nie jest jak dla mnie zbyt fascynujący, ale mam nadzieję, że dla Was przypadł do gustu.
Oceniajcie :>
Czytasz = komentujesz! Pamiętaj! Dziękuję :*
Pozdrawiam :*
Niesamowita fabuła! Jestem pełna podziwu dla twojego pomysłu! Umieszczenie takich postaci w takich czasach - rewelacja! :) Z niecierpliwością czekam na następny !
OdpowiedzUsuńRany...współczuje im !
OdpowiedzUsuńRozdział oczywiście przypadł do gustu <3
Piękny !
Czekam na następny ;*
Super że zdecydowałaś się kontynuowac
OdpowiedzUsuńzapraszam do mnie
http://wwwkochamcieborussiodortmund.blogspot.com/
http://dlaciebiejestem.blogspot.com/
O Kurde ! ;o
OdpowiedzUsuńJeszcze chyba nikt nie wymyślił takiego opowiadania ! Jesteś cudowna <3
Czekam na kolejny ;))
ostatnio opowiadałam o tym opowiadaniu koleżanką... były w szoku, że ktoś w ogóle mógł wpaść na taki pomysł i podziwiają cię, tak jak ja ;)
OdpowiedzUsuńrozdział kolejny cudowny... ale pisz już następny, chcę wiedzieć o co chodzi ;D
Cudny rozdział ;)
OdpowiedzUsuńCzekam na następny ;3
Pozdrawiam ciepło ;*
Nareszcie jest ! <3
OdpowiedzUsuńTo opowiadanie jest wspaniałe, jedyne w swoim rodzaju *-*
Biedna Agata - musi czuć się naprawdę tragicznie.
Mario i Marco -co raz bardziej ich lubię ;>
U mnie trójka:
http://amor-espanol.blogspot.com/
To jest zajebiste !! Przeczytalam wszystkie rozdzialy na raz... Sa troszeczke krotkie ale przyjemnie sie je czyta :-* Mega opowiadanie :-* <3 Pozdrawiam i zapraszam do mnie milosci-nie-zabijesz.blogspot.com
OdpowiedzUsuńCieszę się że jednak je kontynuujesz. Bardzo mi się podoba twój pomysł na to opowiadanie. Przypadło mi do gustu. Czekam na następny. Pozdrawiam. Paulina ;*
OdpowiedzUsuńwróciłaś. bardzo sie cieszę. rozdział cudowny jak każdy poprzedni. bardzo mi się podoba nowy wygląd bloga, nadaje wyjątkowy klimat całemu opowiadaniu. wyczekuję ciągu dlaszego, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńJaki świetny :3 Już nie mogę doczekać się następnego <33
OdpowiedzUsuńZapraszam na nowy blog:
http://tyleniespelnionychmarzen.blogspot.com/
Strasznie się cieszę, że wznowiłaś bloga :D rozdział naprawdę świetny i wygląd bloga tak samo :)) czekam na ciąg dalszy i pozdrawiam :*
OdpowiedzUsuńNie, nie, nie, tylko nie Ewa albo ktokolwiek inny! Ja już nie przyjmuję do wiadomości śmierci któregokolwiek z nich. :(
OdpowiedzUsuńI znowu: dlaczego Kuba??
Podoba mi się to, że akcja tak szybko się toczy. Ale boję się następnego rozdziału.. Brr!
Rozdział genialny. Masz wielki talent. Pozdrawiam :)
OdpowiedzUsuń